wtorek, 21 kwietnia 2015

Najszybsze, najprostsze i najsmaczniejsze babeczki na świecie



Czym zasłużyły sobie na takie miano? A no tym, że ich przygotowanie nie zajmie więcej niż 30-40 minut i to z pieczeniem i dwójką dzieci u boku ;) aaa no i jeszcze jedno… są baaardzo czekoladowe, więc najsmaczniejsze na świecie.  


Składniki suche:
1 szklanka cukru pudru
1,5 szklanki mąki 
0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżeczki proszku do pieczenia 
2 łyżki gorzkiego kakao

Składniki mokre:
90 ml oleju
1 jajko
1 szklanka mleka

Można dodać: czekoladę mleczną, gorzką, nadziewaną, konfiturę wiśniową, budyń  lub co kto tam chce :)

Wykonanie:
Do miski wrzucamy wszystkie suche składniki i mieszamy ze sobą, następnie dodajemy te mokre. Kolejność dodawania składników mokrych nie ma większego znaczenia.
Mieszamy do uzyskania w miarę jednolitej masy. Jeśli chcemy to w tym momencie dodajemy posiekaną czekoladę lub wiśnie. Z czekoladą nadziewaną są naprawdę pyszne, mnie najbardziej smakuje z żurawinową :)
Jeśli chcemy dodać budyń to wcześniej go gotujemy i studzimy. Masą babeczkową napełniamy foremki do około połowy wysokości, dodajemy budyń (ile kto woli, ja dodaję małą łyżeczkę) i uzupełniamy do 3/4 masą babeczkową :)
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 200 stopni C i pieczemy ok. 20-22 minut.

Do tych babeczek nie używam miksera, wszystko mieszam trzepaczką i ZAWSZE wychodzą takie jak trzeba. To właśnie ich zaleta.
Do dzisiejszej wersji użyłam wiśni domowej roboty w minimalnej ilości syropu. Wiśnie niestety nie mojej produkcji, dostałam od mojej mamy chrzestnej, która świetnie gotuje i co roku (!) zaprawia słoiki różnej maści na zimę. Kompletnie nie wiem kiedy ona na to znajduje czas....

Poniżej fotoreportaż z pieczenia :)

Mieszamy składniki suche
Dodajemy to co mokre
Tak to wygląda po wlaniu mokrych składników
Gorzkie kakao, cukier, mąka.....
Po wymieszaniu wszystkich składników i dodaniu wiśni :)
To co mały Tygrys lubi najbardziej.... :)
No i duży Tygrys też nie pogardzi :)
Jasiek pokazuje Stasiowi jak ułożyć foremki....
Maczanie paluchów w pełnych foremkach....
ciąg dalszy maczania paluchów w pełnych foremkach...
......za to Staś pokazywał Jasiowi jak nie należy posypywać babeczek ;)
Kontrola jakości...


i w końcu są.....
Jak widać moim dzieciakom baaardzo pasuje pieczenie babeczek, zresztą co bym w kuchni nie robiła to zaraz przybiegają „pomagać”. Od małego siedzą ze mną lub z babcią w kuchni, może któryś wyrośnie na kucharza :) 

pozdrawiam
Marta

PS. Fotki autorstwa mojego męża 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...