Nie wszystko wyląduje tu na blogu, bo ile można oglądać chłopięcych dresiaków (jestem w trakcie krojenia kolejnej partii, tym razem krótkich) :)
Ale wróćmy do kota....
Rysunek kota uratowałam przed
wylądowaniem w koszu.
Narysowała go koleżanka moich
chłopców ze świetlicy.
Od razu wiedziałam, że go uszyję –
jest uroczy :)
Pyszczek wyszyłam kordonkiem, a całość uszyta z bawełny i wypełniona antyalergiczną kulką silikonową.
Kotek trafił do autorki rysunku i
sprawił jej ogromną radość...
PS. Oczywiście uszyty z uwolnionych tkanin, więc wpisuję się do Liliany
pozdrawiam
Marta
Świetny jest ten kotek, nie dziwię że spodobał się autorce rysunku :)
OdpowiedzUsuńFajny kocurek :)
OdpowiedzUsuń